• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

blog

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • promykslonca
  • ulubione
    • carnation
    • karotka
    • kenichi-matsuyama
    • paula
    • serducho
    • wercia88
    • xyz.

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008

Najnowsze wpisy, strona 16

< 1 2 ... 15 16 17 18 19 ... 40 41 >

spacer

Zacznę od tego, że na razie żadnych facetów, to kiepski pomysł, najpierw muszę uporać się ze swoim bólem. Chociaż propozycja kusząca, łatwo by było zapomnieć przy jakimś fajnym facecie o tym co boli. Rację muszę przyznać osobie, która powiedziała że najlepiej pocieszają faceci, ale niestety wiem jak takie pocieszanie się skończy, więc daruję sobie. Chwila nie uwagi, czuły gest, przytulenie i delikatny, pocieszający  pocałunek, dreszczyk przechodzi i już leżysz pod facetem. Wolę uniknąć takiego pocieszenia, nie mniej jednak pewna osoba namawia mnie na wspólny spacer i długą rozmowę w miłym towarzystwie, niestety nie potrafię powiedzieć czemu nie umiem się przełamać. Przyznam bez bicia, że na razie to tylko rozmowy na GG, ale wiemy jak wyglądamy i jesteśmy z tego samego miasta, jedno słowo i już spacer gotowy. Cieszę się, że rozumie moje obawy i godzi się tylko na taką rozmowę, dawno mi się tak dobrze z nikim nie rozmawiało, normalnie jak z przyjacielem. Tak sobie myślę, będą jaja jak spotkamy się na mieście, przypadkiem, ha ha już widzę nasze miny.

20 kwietnia 2009   Komentarze (1)

Rozmyślania

Zamiast dołować się tą całą mało przyjemną sytuacją, postanowiłam wrócić do tego co powiedział mi J., analizowałam sobie wszystko bez emocjonalnego reagowania na to. Kiedy już ochłonęłam i po raz kolejny przeczytałam to co napisał, doszłam do wniosku, że ma rację, ten ból który niewątpliwie jeszcze nie zniknął, mógłby być gorszy gdyby:
1) okazało by się, że nie jest On dla mnie (oj bardzo by bolało)
2) będąc ze mną, wyrzekłby się mnie (nawet nie chcę myśleć, jaki by mi to zadało ból).
Muszę przyznać, że z niewiadomych powodów dość szybko dochodzę do siebie nawet po tych bardzo bolesnych ciosach, muszę je tylko przetrawić. Nie twierdzę, że jest  już jest okey, bo nie jest ale nie mam zamiaru nikogo do niczego zmuszać, po za tym racja ma kobietę i co najważniejsze synka a ja nie chcę przykładać ręki do zepsucia tego. Doceniam to, że był szczery, to przyniosło chyba największą ulgę. Mam już jasną sytuację więc dużo łatwiej mi się z nią pogodzić, jednak jest coś czego jeszcze chcę, porozmawiać w cztery oczy, wiem że to nie będzie łatwe, ale potrzebujemy tego. Na razie jednak nie chcę żadnego spotkania i myślę, że On też nie bo to nie było by przyjemne dla żadnej ze stron, nie teraz gdy to jest tak świeże jeszcze. Jednego jestem pewna, nie jest takim złym facetem za jakiego się uważa, po prostu się pogubił to wszystko, oby tylko szybko się odnalazł.
Nie rozumiem jednego tylko, czemu za całą tą sytuację On obwinia siebie? Ja jestem równie mocno winna co On, przecież do niczego mnie nie zmuszał, wiedziałam jak może to się skończyć i że pewnie będzie bolało. Dlaczego nie przyzna, że sporo w tym mojej winy? Nie lubię kiedy ktoś chce wziąć całą winę na siebie, bo zawsze w takiej sytuacji są winne obie strony nie jedna.
Podsumowując "Całe życie jest przede mną, więc uśmiecham się".

19 kwietnia 2009   Komentarze (6)

Komplikacja

Niby wyjaśniło się wszystko, ale i jednocześnie bardzo skomplikowało, dla nas obojga. Wczoraj znowu miałam rozmowę z J., tak szczerą, że aż sama nią nie wierzę. Była mowa dosłownie o wszystkim, co on czuje, co ja czuję, czemu nie może nic z tego wyjść. Cholernie bolesna rozmowa, kiedy mnie w końcu zmusił do wyduszenia z siebie tego co czuje, by nie męczyć już nas obojga, powiedział, że tak bardzo nie chciał by tak wyszło. On się boi, że zrani mnie jeszcze bardziej, tylko ja nie wiem czy można cierpieć jeszcze bardziej niż ja teraz. Dla mnie gorsze od tego, że może okazać się że to nie to, że On nie jest dla mnie jest fakt, że nawet nie mogę się o tym przekonać. Nie chcę się zastanawiać co by było gdyby, ja chcę się tego dowiedzieć. Chyba nie ma nic gorszego niż brak możliwości przekonania się jak to jest być z tym "Kimś", zwłaszcza jeżeli się go kocha. Dowiedziałam się także, że zamierza stąd wyjechać, oczy automatycznie zaszły mi łzami, ale jakoś się opanowałam. Kiedyś rozmawialiśmy o tym, nie sądzilam, że to aż tak realne. W ogóle to powiedział coś co sprawiło, że jeszcze bardziej zyskał w moich oczach, otóż przyznał, że mając kobietę i dziecko nie może sobie pozowlić na żaden skok w bok, mimo wolnie usmiechnęłam się czytając to. Skończyło się na tym, że oboje przystaliśmy na przyjaciół, tylko nie wiem czy ja w tym wytrwam, nie wiem czy będę umiała iść do Niego, rozmawiać z Nim jak z przyjacielem, bo niestety jest jedynym lekarstwem przeciwbólowym na mój "ból" i niech mówi co chce, ja dla Niego też, co także Mu powiedziałam. NASZE ŻYCIE TO JEDNO WIELKIE RYZYKO CZYŻ NIE? TO CZEMU W TYM PRZYPADKU NIE MOŻNA ZARYZYKOWAĆ?:(   Zapomniałam dodać, że ta trzecia to jakaś mistyfikacja, której usilnie się trzyma by mnie do siebie zrazić, kiepsko Mu idzie.

18 kwietnia 2009   Komentarze (3)
< 1 2 ... 15 16 17 18 19 ... 40 41 >
La_rive | Blogi