Komplikacja
Niby wyjaśniło się wszystko, ale i jednocześnie bardzo skomplikowało, dla nas obojga. Wczoraj znowu miałam rozmowę z J., tak szczerą, że aż sama nią nie wierzę. Była mowa dosłownie o wszystkim, co on czuje, co ja czuję, czemu nie może nic z tego wyjść. Cholernie bolesna rozmowa, kiedy mnie w końcu zmusił do wyduszenia z siebie tego co czuje, by nie męczyć już nas obojga, powiedział, że tak bardzo nie chciał by tak wyszło. On się boi, że zrani mnie jeszcze bardziej, tylko ja nie wiem czy można cierpieć jeszcze bardziej niż ja teraz. Dla mnie gorsze od tego, że może okazać się że to nie to, że On nie jest dla mnie jest fakt, że nawet nie mogę się o tym przekonać. Nie chcę się zastanawiać co by było gdyby, ja chcę się tego dowiedzieć. Chyba nie ma nic gorszego niż brak możliwości przekonania się jak to jest być z tym "Kimś", zwłaszcza jeżeli się go kocha. Dowiedziałam się także, że zamierza stąd wyjechać, oczy automatycznie zaszły mi łzami, ale jakoś się opanowałam. Kiedyś rozmawialiśmy o tym, nie sądzilam, że to aż tak realne. W ogóle to powiedział coś co sprawiło, że jeszcze bardziej zyskał w moich oczach, otóż przyznał, że mając kobietę i dziecko nie może sobie pozowlić na żaden skok w bok, mimo wolnie usmiechnęłam się czytając to. Skończyło się na tym, że oboje przystaliśmy na przyjaciół, tylko nie wiem czy ja w tym wytrwam, nie wiem czy będę umiała iść do Niego, rozmawiać z Nim jak z przyjacielem, bo niestety jest jedynym lekarstwem przeciwbólowym na mój "ból" i niech mówi co chce, ja dla Niego też, co także Mu powiedziałam. NASZE ŻYCIE TO JEDNO WIELKIE RYZYKO CZYŻ NIE? TO CZEMU W TYM PRZYPADKU NIE MOŻNA ZARYZYKOWAĆ?:( Zapomniałam dodać, że ta trzecia to jakaś mistyfikacja, której usilnie się trzyma by mnie do siebie zrazić, kiepsko Mu idzie.
Dodaj komentarz