Wczorajszy dzień spędziłam calutki z rodzinką na działeczce, Mama, Tata i Brat ze swoją połową. Pamiętam jak w którejś notce napisałam, że jestem zmuszoną znosić towarzystwo tej panienki. Kogo ja chciałam oszukać, po prostu najzwyczajniej w świecie zazdroszczę Bratu, że ma kogoś u Swojego boku, podczas gdy ja nie mam nikogo. Wczoraj okazało się, że to po prostu nie śmiała dziewczyna i tyle, taki ma charakter. Samolub ze mnie jak się patrzy i do tego wredna małpa, która działa pod wpływem emocji. Być może inazej na to spojrzę kiedy w końcu znajdę swoją połówkę. Bardzo bym chciała mieć koło siebie kogoś kto by mnie kochał taką jaką jestem, cieszył się z tego że po prostu jestem u jego boku, cieszę się z nim, płaczę z nim i pomilczę jeśli tego będzie potrzebował. Chcę kochać i być kochaną, kiedyś nie przeszkadzało mi że nie mam takiej osoby, ale teraz coraz bardziej mi tego brak, coraz częściej tylko tego właśnie pragnę. Czasami po prostu czuję się samotna pod tym względem. Wiem, że pewnie miłość przyjdzie z czasem, ale ile można czekać, zaczynam się zastanawiać czy ze mną wszystko w porządku, czy aby nieodbiegam z czymś od normy i w ogóle. Najbardziej nie lubię tego, że czasem jestem przepełniona optymizmem aż nad to, a innym razem dopada mnie handra i zaczynam się zastanawiać co robię nie tak, czemu nikt mnie nie chce pokochać. Dzisiaj jest właśnie ta hadra, ale niedługo do pracy więc jakoś przeżyję ten dzień. Może to wynik tej deszczowej i brzydkiej pogody....