i nic nie ma
Zacznę od tego, że co chciałam dodać notkę to jakiś problem był, ale chyba już jest dobrze. Jak pisałam poznałam pewnego go faceta ale nic z tego spotykania się nie wyszło. Zależało mu tylko na jednym, co uświadomił mi aż nadto doitnie, ale zauważywszy że nie dostanie tego pan X nawiał. Tłumaczył się tym, że się boi bo ma za sobą rozwód i nastoletniego syna już. Ponoć bał się braku akceptacji, no cóż ja naiwna nie jestem więc wyręczyłam go i zakończyłam te spotkania. Może i nastolatka by mu uwierzyła ale nie ja. Po za tym dla niego niby było za szybko, ale jeśli przespała bym się z nim na tym drugim spotkaniu było by OK i nie było by za szybko, ale jak mi zaczęło na nim zależeć to już niby tempo szybkie. Musiałam się wygadać komuś i wybrała J., cieszę się że chociaż zyskałam w nim przyjaciela, z którym mogę mówić o wszystkim. Jego odpowiedź na to wszystko brzmiała tak "mówiłem, Ci że my faceci to chuje", bardzo mnie pocieszył nie ma co. Bardzo chciał bym przyszła do niego, żeby mógł mnie skuteczniej pocieszyć, przyznam że chciałam pójść i nadal chcę.... Ech życie jest dziwne .... :)