kac moralny
Powoli wszystko we mnie się porządkuje, emocje opadają tak przynajmniej czuję i oby nie było to złudzenie :). Pojawiło się też nowe hmm powiedzmy odczucie, nie wiem jak je określić ale chodzi o to, że nie bardzo rozumiem jak mogłam Mu na cokolwiek pozwolić. Z jednej strony tylko na tyle (bo nie spałam z Nim), ale z drugiej aż na tyle (pieszczoty, pocałunki itp.), tak czy inaczej była to jakiegoś rodzaju zdrada wobec jego Kobiety. Czuję się jak ostatnia świnia, doskonale wiem co ona czuła i pewnie nadal czuje, a tak podle się zachowałam. wiem, że Ona nigdy nie miała stu procentowej pewności, że między nim a mną coś było, ale i tak nie potrafię na Nią spojrzeć tak po prostu jakby nigdy nic. Za to Jemu jakoś tak łatwo to wychodzi, dobrze, że nie zdążyłam Jej bliżej poznać, widziałam ją jedynie raz czy dwa i raz z Nią rozmawiałam, a mimo to strasznie mi głupio z tego powodu. To się chyba nazywa moralny kac, nie podoba mi się on ale chyba muszę go przetrwać, oby był to pierwszy i ostatni w życiu.
"pójdę pod wiatr i zabłądzę tam, przyjdzie mi nie
raz
wybiorę sam/sama, tyle ścieżek jest, tyle nowych dróg
zawsze póki mam"